sobota, 30 listopada 2013

HO HO HO! - czyli co św. Mikołaj będzie musiał taszczyć do Niki ;3

Ostatnio, jak wiecie lub nie wiecie, napisałam wspaniały list do Mikołaja, w którym poprosiłam w większości, jak można się domyślić, o książki :D Chcę podzielić się z Wami moją wymarzoną listą, choć musiałam ją nieco przyciąć, bo przekroczyła granicę 20 pozycji.... Cóż, koniec końców ograniczyłam się do około 10 :) Oto one:








Tak, "Czas Żniw" marzy mi się już od dawna, a zazdrość zżerała mnie za każdym razem, jak widziałam jego recenzje na blogach :D
Zaciekawił mnie opis, opinie innych no i... OKŁADKA! Jest piękna, wspaniale by wyglądała na mojej półce... Gdyby chociaż się zmieściła... :)






 "Droga Cienia" ... Cóż, byłam parę razy z koleżanką w chyba Matrasie (?) i za każdym razem rzucała mi się w oczy ta pozycja, wraz z jeszcze jedną, która również znajduje się na tej liście, ale to potem :D Nie jest to może jakieś MUST HAVE, nie będę płakać jeśli jej nie dostanę, ale byłabym bardzo szczęśliwa :)
 Harry Potter, uwielbiana na całym świecie seria o młodym czarodzieju, którego Nika... Zna tylko z filmów! ;oo Ja wiem, że to grzech ciężki, ale oglądałam je gdy byłam jeszcze mała i:
a) nie miałam pojęcia, że jest taka książka
b) i tak bym jej nie przeczytała, bo były to mroczne czasy, kiedy nienawidziłam czytać, phi!
W każdym razie powiem Wam, że mój kochany tatuś czytał mi "Kamień Filozoficzny" gdy miałam około pięciu lat, więc nie jest tak źle :D Oczywiście oglądając filmy nie skojarzyłam, że to to... Ależ byłam naiwnym dzieckiem xd

Och, tak! <3 Uwielbiam Percy'ego! Ta seria zdecydowanie jest moim MUST HAVE, jeśli nie znajdę choć pierwszej części w magicznym worku z prezentami to chyba się rozpłaczę! :c Na tym zdjęciu zabrakło "Domu Hadesa", który wyszedł niedawno, ale wiadomo o co chodzi :)






 "Król Kruków", czyli książka, o której recenzję męczę Mirror of Soul! :D Mam na nią ochotę od jakiegoś czasu, ale również nie załamię się, jeśli jej nie dostanę, w końcu nie można mieć wszystkiego... A szkoda! :D






Tak, oto książka, która wołała mnie w Matrasie wraz z "Drogą Cienia" :D "Król Demon" przemawia do mnie, ale jeszcze nie na tyle głośno, bym nie mogła się oprzeć :D Tak więc chcę zobaczyć tę książkę w worku, ale nie będę płakać, jeśli stanie się inaczej :)






TAK! Jako rodowity Nocny Łowca muszę mieć tę książkę! Jako ciekawostkę, tak przy okazji, powiem Wam, że swoją przygodę z czytaniem rozpoczęłam właśnie od książek Cassie! "Mechaniczny Anioł" był pozycją, po której stwierdziłam, że może czytanie nie jest wcale takie głupie. Wiele im zawdzięczam, więc... MUST HAVE :D





Poluję i poluję i upolować nie mogę! :) Ale może się uda, skoro Mikołaj dostał list... Marzę by ujrzeć ten skarb w piątek! Cudo i tyle :) Czytałam wiele pozytywnych opinii, a ilekroć jestem w Empiku, "Krąg" woła do mnie z półki, a ja nie mam pieniędzy, albo  przyszłam akurat po coś innego! ;__; Okrutna tortura dla mola książkowego :c





Mam tak niesamowitą ochotę na tę książkę, że to jest po prostu chyba nielegalne! "Więzień Labiryntu" to zdecydowanie i niezaprzeczalnie moje MUST HAVE, więc będę bardzo zawiedziona, jeśli go nie dostanę. Opis jest dosyć intrygujący, a okładka... Proszę Was, jest wspaniała! :D




Nie wiem czemu, ale opis i trailer zainteresowały mnie na tyle mocno, że pragnę trzymać w sowich łapkach tę pozycję! Okładka wyjątkowo mi się nie podoba, ale co tam, nie po niej ocenia się książkę... Podobno :D Uwielbiam też temat śmierci w fantastyce, więc to dla mnie dodatkowa zachęta do przeczytania, ale nie załamię się brakiem tej książki w Mikołajowym worku :)











Od razu mówię, że tytuły są ułożone w LOSOWEJ kolejności, a NIE od tej, którą chcę najbardziej do tej, na której najmniej mi zależy, więc pamiętajcie o tym :D

Cóż, nie są to wszystkie książki, które chcę, ale musiałam wybrać te, które najbardziej mnie kuszą i kusiły przez ostatni czas, więc ograniczyłam się, jak wspomniałam, do tych 10 :) Mogłam o czymś zapomnieć, ponieważ nie mam przed sobą listu, ale i tak trochę ich jest, więc nie narzekamy, co? :D O ile w moim posiadaniu pojawi się więcej niż jedna książka, co jest zdecydowanie możliwe, możecie się za tydzień spodziewać ładnego stosiku mikołajkowego :D

A Wy? Macie tę wymarzoną  listę? Powinniście, bo w przeciwnym razie Mikołaj nie zdąży! ;)

wtorek, 26 listopada 2013

Odwiedziny psychopaty.

Czy ktoś z Was może domyślił się po tytule posta, o czym on będzie?

Jeśli nie, to powiem Wam, że chodzi o paczkę, która dziś do mnie przyszła...

Już? Wiecie o co chodzi?

Cóż, dla tych, którzy jeszcze się nie domyślili, kolejna podpowiedź: Książka!

Zgadliście?

Jeszcze nie?

Kolejna podpowiedź: Napisana przez polską autorkę. Wczoraj pojawił się na pewnym blogu pierwszy wywiad z nią.

No weźcie, musicie już wiedzieć, czyż nie?

Dobra, ostatnia podpowiedź: Pozycja kręci się po internetach, co chwilę pojawiają się nowe recenzje na blogach...

Wciąż się nie domyślacie? Dobra, poddaję się, oto ostateczna "wskazówka" :D

Panie i Panowie! Wielkie brawa dla...

"Kostka" by Iza Korsaj, z moim łóżkiem w tle :)

..."Kostki" od Wydawnictwa Novae Res, które zgodziło się wysłać mi ten egzemplarz za namową samej autorki - Izy Korsaj :)

Czekałam na nią od tygodnia, najpierw na zgodę wydawnictwa, potem na samą książkę i... Doczekałam się :)

Nie mogę się doczekać, aż pogrążę się w lekturze, teraz jednak idę spać, bo mam lekką temperaturę i czuję się fatalnie, wszystko mnie boli... Także... Do napisania! :)

Recenzji spodziewajcie się wkrótce ;)



















niedziela, 24 listopada 2013

"Arisjański fiolet" - Pola Pane

Na początek co nieco o akcji, o czym książka w ogóle opowiada.

Emily od dziesięciu lat ukrywała się z mamą w schronie wybudowanym przez dziadka. Minęła dekada, odkąd dziewczyna przeżyła koniec świata. W końcu zaczyna brakować jedzenia, więc, nie mając nic do stracenia, dziewczyna decyduje się na wyjście na powierzchnię. Okazuje się, że może swobodnie oddychać. Jest szczęśliwa, wreszcie płonie w niej iskierka nadziei. Wierzy, że są inni ludzie, którzy przeżyli i wyrusza na poszukiwanie. Nie dociera do miasta, ponieważ przystojny, młody obcy strzela do niej i Emily traci przytomność. Budzi się w szpitalu i zaczyna dowiadywać się wielu rzeczy o nowym świecie, w którym przyjdzie jej żyć. Informacją, jaką otrzymujemy jest również fakt, iż przed końcem świata naukowcy zdążyli wysłać w kosmos sygnał SOS, który odebrali przybysze z Arisa. 
Emily idzie do szkoły, próbuje prowadzić zwyczajne życie, ale przeszkadza jej w tym uczucie, którym zaczyna darzyć Korina – Arisjanina, który ją „postrzelił” i tym samym uratował życie.

Wszystko cudnie, czyż nie? Ach, no tak, zapomniałabym. Arisjanie nie mają uczuć, ponieważ usunęli gen za nie odpowiadający. Taki niewielki szczegół, a tak wiele zmienia, prawda?
Kolejnym problemem, tym razem dotyczącym nie tylko Emily, jest Generał, okrutny zdrajca, świetnie nadający się na dyktatora.

Jak Emily poradzi sobie ze swoimi uczuciami? Co na to Korin? Jak wygląda życie na planecie, która dopiero jest odnawiana? Jak zrozumieć ludzi, z którymi nie miało się żadnego kontaktu od tak wielu lat? Czy sprawy mogą skomplikować się jeszcze bardziej? Cóż, w „Arisjańskim fiolecie” - zdecydowanie tak!

Książka bardzo mnie wciągnęła, przeczytałam ją w jedno popołudnie :) Przystępny język, całkiem ciekawe postacie... Przyznaję, Emily czasami strasznie mnie irytowała, choć było mi jej też szkoda. Zaciekawiła mnie postać, której nie wymieniłam w opisie – Profesor. Autorka wie dlaczego tak mnie zafascynował, ale wiele o nim nie wiemy, żeby coś o nim napisać musiałabym powiedzieć Wam wszystko, co zostało napisane na jego temat w książce, więc... Przekonajcie się sami :)

Na jakimś blogu spotkałam się z opinią, że książka ta mogłaby zyskać miano erotyka... Cóż, są tam jakieś dwie, trzy sceny, które wrażliwym na tym punkcie czytelnikom mogą się nie spodobać, ale zawsze można ominąć, jak robiłam to ja. Mimo wszystko natknęłam się na kilka fragmentów, które jednak sobie „czytnęłam” i powiem Wam, że wszystko to zostało opisane delikatnie, wcale nie chamsko, a ja sama czytając te wycinki nie miałam w głowie żadnego obrazu, dla mnie były to po prostu słowa, które jakoś mnie nie ruszyły, ale to moje osobiste odczucie. W każdym razie erotykiem bym tego nie nazwała :)

Autorka jest zdecydowanie "umysłem ścisłym", co czasem widać, ale nie przeszkadza to w rozumieniu tekstu.

„Arisjański fiolet” to świetna książka. Dobrze się czytało, ale nie pochłonął mnie szczególnie. Mimo to pomysł ciekawy i całkiem oryginalny. Niezwykłym dodatkiem jest płyta z utworami zespołu Rayne. Teksty piosenek występują w książce, jako teksty autorstwa głównej bohaterki. Oryginalny pomysł. Nie słuchałam przy czytaniu, ale przesłuchałam przed lekturą, z ciekawości i są całkiem całkiem :D

Podsumowując: książka interesująca, budzi emocje, choć nie powaliła mnie na kolana. Zapewne kiedyś do niej wrócę. Ze zniecierpliwieniem czekam na drugą część :)

Polecam!

Moja ocena: 7/10

Książkę otrzymałam i przeczytałam dzięki uprzejmości autorki - Poli Pane. Bardzo Ci dziękuję za szansę zapoznania się z "fioletem", było warto :)

Arisjański fiolet na FB
Zespół Rayne na FB

Czytaliście? Jak wrażenia? A może dopiero macie to w planach? :)

środa, 20 listopada 2013

Spodziewana niespodziewanka :D



Dzisiaj, gdy tylko wróciłam do domu podeszłam do mamy po klucze do mieszkania. Oczywiście wymieniłyśmy szybkie "hej", po czym standardowe relacje z dnia dzisiejszego. W tym czasie mama obsługiwała klientkę, więc była to cicha wymiana zdań. W pewnym momencie moja rodzicielka szepcze "Coś do Ciebie przyszło", na co ja uśmiecham się szeroko i oznajmiam, że wiem o tym.


Co zatem było w tej kopercie? :








Cóż, brzydka strona, cała biała, no ale są tam adresy, moi drodzy! Więc nie nie, przykro mi, musicie się tym zadowolić :D

Powoli, powoli docieramy do zawartości, kiedy pojawia się fragment zawartości (nie)tajemniczej przesyłki:







Okay, większość z Was już wszystko wie, bo ten fragment okładki wiele mówi, ale powinniśmy uświadomić nieświadomych, zatem... Panie i Panowie! Z wielkim entuzjazmem przedstawiam Wam moją najnowszą książkę do recenzji, pierwszy egzemplarz od samej autorki! Wielkie brawa dla...




"ARISJAŃSKIEGO FIOLETU" od Pani Poli Pane we własnej osobie! Paczka dotarła w stanie nienaruszonym, przynajmniej tak mi się zdaje :D W razie brakujących stron dowiecie się o tym pierwsi wysłuchując moich zażaleń :) Jest to mój pierwszy egzemplarz typowo recenzencki, bo przeznaczony właśnie do tego.

Ku mojej wielkiej radości dostałam również w komplecie płytę. Dam Wam znać jak podobają mi się piosenki, ale to kiedy indziej, ponieważ jeszcze ich nie słuchałam :D


Nie mogło zabraknąć również autografu i dedykacji, no proszę! Nie byłabym sobą, gdybym o to nie poprosiła! :) Tak na marginesie, bardzo dziękuję :)




Cały ten dzień, jak do tej pory, mogę uznać za bardzo udany. Dostałam 6 z wypracowania z polskiego (opowiadanie o podróży z Mojżeszem... Z dopiskiem od Pani "Pisząc to byłaś chyba w swoim "literackim żywiole". Bardzo oryginalny pomysł..." itd. :D)

Myślę, że niedługo po "Pięknych Istotach" możecie spodziewać się recenzji "Arisjańskiego fioletu", więc bądźcie gotowi... Oj bądźcie! :D

Bardzo dziękuję autorce za książkę, po otwarciu jej na kilku przypadkowych stronach i przeczytaniu kilku przypadkowych fragmentów stwierdzam, iż zapowiada się świetna lektura :D

PS. Te zdjęcia niech będą dla autorki dowodem, że otrzymałam książkę całą i zdrową ;)







niedziela, 17 listopada 2013

Zakładkoholizm się szerzy :)

         Tak, właśnie! To wszystko przez Mirror of Soul, która zaraziła mnie tą obsesją. Teraz co chwilę przeszukuję moje rzeczy w poszukiwaniu zagubionych zakładek i mam niezaspokajalną potrzebę posiadania nowych, choćby miały tylko leżeć na biurku i ładnie wyglądać. A oto moja skromna (na razie...) kolekcja :D


W tle zabazgrany zeszyt z notatkami dotyczącymi moich opowiadań i takie tam :D Oraz kołdra i pasek od pokrowca na aparat :D

Może Was też dopadła ta niezwykła epidemia? :)











wtorek, 12 listopada 2013

"Romeo i Julia" - William Shakespeare

Tak, no cóż. Recenzja będzie krótka, jak myślę. W końcu nie ma wiele do omówienia, znana na całym świecie książka, znienawidzona przez wielu lektura szkolna, uwielbiana przez niektórych, uważana przez nich wręcz za idealną historię miłosną.

Nie. Nie. NIE.

Ale zacznijmy może od początku.

Julia - czternastoletnia dziewczyna. Niewinna, słodka, zawsze posłuszna. Nigdy nie sprzeciwiała się rodzicom, robiła co jej kazano. Skromna, a przy tym piękna jak nikt. Idealna córeczka, czyż nie?
Wszystko jednak zmienia się, gdy dziewczyna poznaje miłość swojego życia - Romea.

Romeo - przystojny, czarujący siedemnastolatek z wielkim problemem. Ma on bowiem złamane serce. Włóczy się po nocach, za dnia nie wychodzi z pokoju, rozpacza nad faktem, iż został odrzucony przez swoją wielką "miłość", Rozalinę. Jego cierpienie znika w jednej chwili, kiedy tylko widzi wspaniałą Julię i zupełnie traci dla niej głowę.

Pierwsze spotkanie Romea i Julii wygląda następująco:
- Nie znają swoich imion,
- Nie wiedzą o sobie zupełnie niczego oprócz tego, kto jest chłopakiem, a kto dziewczyną,
- Nie rozmawiają o niczym oprócz tego, jak bardzo Romeo pragnie pocałować Julię, co zresztą robi... DWA razy podczas pierwszego spotkania.

Zakochani od pierwszego wejrzenia rozpaczają, gdy podczas krótkiego rozstania każde z nich dowiaduje się o pochodzeniu swojej "drugiej połówki".

Dlaczego rozstanie jest krótkie? Cóż...

Tej samej jeszcze nocy spotykają się (słynna "scena balkonowa") i wyznają sobie miłość, po czym po kilku godzinach znajomości planują ślub, który odbywa się chyba nawet dzień później, o ile dobrze pamiętam.

Jestem szczerze rozczarowana tą książką. Oczywiście wiedziałam mniej-więcej co się wydarzy, ale nie spodziewałam się, że ich zakochanie będzie takie nagłe.

Jednak nawet pomijając to, że kompletnie nie podobał mi się ten fakt, zupełnie zawiodłam się na książce. Spodziewałam się czegoś naprawdę wybitnego i, mimo formy jaką jest dramat, interesującego. Zamiast tego dostałam wyidealizowaną, przesłodzoną historię o tym, że spór trwający wiele lat, mający głębsze podłoże zakończyła śmierć dwójki osób, choć jestem pewna, że wcześniej również wiele ludzi straciło życie przez walkę między tymi rodami. Poza tym, nie będzie to wielki spoiler, zginęły niemal WSZYSTKIE istotne postacie. Romeo i Julia - wiadomo. Parys - rany boskie, no co chwilę ktoś ginął.

Przepraszam, pewnie wiele osób uważa tę książkę za wspaniałą, ale ja jakoś tego nie czuję. Mocno wierzę w miłość, ale ta miłość, a przynajmniej jej początki to... Cóż, tak naprawdę nie można było mówić o miłości, dopiero później okazało się, że to naprawdę to. Na początku przecież Romea oczarowała uroda Julii. Trochę płytkie uczucie. :) Dalej - w porządku, może być i miłość. Ale nie, nie podobało mi się. W dodatku Szekspir wychodził chyba z założenia "im więcej bohaterów zginie, tym sztuka będzie miała więcej fanów".
Cóż, nie pokrywa się to z moim tokiem myślenia, więc niestety :D

W każdym razie mimo wszystko polecam zapoznanie się z tą pozycją, ponieważ jest to ważne dzieło i mimo wszystko ciekawy temat do dyskusji. Każdy ma inne zdanie, a tu temat jest śliski, bo jest nim miłość i poświęcenie w jej imię, więc.... Zapraszam wszystkich, którzy mają tę książkę za sobą jak i tych, których ta znajomość dopiero czeka :)

Moja ocena: 4/10
(Mimo wszystko nie będę przesadzać, inne czasy i inne poglądy, więc i czternastolatki wychodziły za mąż :) )

piątek, 8 listopada 2013

Nauczyciele.


Ach, mieć taką bibliotekę :D

Ale do rzeczy... :)
Ostatnio zauważyłam, że wiele osób opowiada mi o dziwnych sytuacjach w szkole, śmiesznych nauczycielach, ich zabawnych tekstach itp. :D

Mój gość od fizyki dla przykładu, zachowuje się w mojej opinii jakby miał jakieś ADHD czy coś. Ciągle łazi po klasie, stuka kredą w biurko, kręci się na obrotowym krześle, kiwa się na nim, uśmiecha nagle bez powodu, i po sekundzie znowu staje się poważny, macha nogami, klęczy na krześle, podskakuje, bawi się sznurkami, wymachuje co najmniej półtorametrową drewnianą linijką i rzuca w nas kredą :D Uwielbiam faceta, jest świetny :)

Moja pani od geografii:
*Kartkówka, kartki wyrwane z zeszytów leżą przed nami, nauczycielka rozdaje kartki A4 z zadaniami*
- Odpowiedzi wpisujecie na swoich karteczkach. Te moje mają pozostać dziewicze.
Wszyscy oczywiście zaczęli się śmiać i robić miny z serii "O co chodzi?" :)

Może Wy też mieliście jakieś śmieszne sytuacje, może niekoniecznie przez nauczycieli, ale ktoś z Waszych znajomych powiedział coś głośno podczas zajęć i wywiązała się z tego zabawna wymiana zdań, wybuch śmiechu lub seria spojrzeń pod tytułem "Boże widzisz a nie grzmisz" ? :)

Informacje:
Recenzja pojawi się, mam nadzieję, niedługo, ale niczego nie obiecuję. Kto zagląda na Fanpage może się łatwo domyślić, mniej-więcej która książka zawita na blogu, ale to nie dzisiaj :)

niedziela, 3 listopada 2013

"Rebeliant" - Marie Lu

Mroczna przyszłość, w której nic nie jest takie,
jak się wydaje.

Dwa odmienne światy i dwoje bohaterów,
którzy stają przeciwko sobie.

Piętnastoletnia June - geniusz militarny
kontra jej rówieśnik Day - nieuchwytny przestępca.

Ich ścieżki krzyżują się. Rozpoczyna się wyścig
na śmierć i życie.

Pochodzący z dwóch różnych światów June i Day nie mają powodu, by się spotkać, aż pewnego dnia brat June, Metias, pada ofiarą morderstwa, a Day staje się głównym podejrzanym. Wciągnięty w śmiertelna zabawę w kotka i myszkę, Day ucieka, próbując jednocześnie ratować swą rodzinę, a June desperacko usiłuje pomścić śmierć brata.

Cóż, mogę tylko powiedzieć... Wow. Naprawdę. Najlepsza z książek jakie czytałam w ostatnim czasie. Ale bezgraniczne pochwały za chwilę :)

Byłam załamana śmiercią brata June, choć był ze mną przez zaledwie parę stron. To wystarczyło, żebym się zakochała, ale cóż poradzę, mam słabość do starszych braci :D

June jest bohaterką, która od razu zdobyła moją sympatię. Łamie zasady, trenuje na własną rękę i denerwuje przełożonych. Tak naprawdę Metiasa poznajemy, kiedy przychodzi po siostrę do szkoły, gdzie dziewczyna czeka na niego w sekretariacie po tym, jak wspięła się na czternaste piętro, oczywiście bez czyjejkolwiek zgody. Chłopak zabiera ją do domu.

Cała prawdziwa akcja zaczyna się, kiedy Metias ginie przez trafienie nożem w serce, a wszyscy oczywiście stawiają, że sprawcą tej zbrodni był Day, który rzucił nim w mężczyznę podczas ucieczki ze szpitala, zabierając leki mające pomóc jego rodzinie, Uroczy ten Day, czyż nie? No więc czy piętnastolatek, który ma na swoim koncie niezłą liczbę wykroczeń, że tak to ładnie nazwę, ale nigdy jeszcze nikogo nie zabił, ani nawet nie próbował mógł zrobić coś takiego? Czy mógł zamordować brata June? Dziewczyna mocno w to wierzy, a Thomas, przyjaciel Metiasa oraz żołnierz Republiki jeszcze bardziej utwierdza ją w tym przekonaniu. Dziewczyna za wszelką cenę chce znaleźć zabójcę brata i zemścić się na nim. Sprawy, cóż, przyjmują nieco inny obrót, ale jak, kiedy i dlaczego - dowiecie się po przeczytaniu.

Na początku irytowała mnie zmiana narracji. Rozdziały były na zmianę opowiadane z punktu widzenia June i Day'a. Kiedy następuje zmiana czytelnik jest o tym oczywiście informowany wielkim napisem „JUNE” lub „DAY”, ale mimo to w trakcie czytania czasem się gubiłam i w głowie miałam zakodowane, że teraz opowiada June, a okazywało się,że to Day. Potem jednak przyzwyczaiłam się do tego i nawet mi się spodobało. Mogłam dzięki temu poznać sytuację z dwóch stron.

Od początku czułam, że z Thomasem jest coś nie tak, ale ignorowałam to, bo o ile nie raz mam w takich sytuacjach rację, czasem po prostu mi się wydaje. Mimo tego przeczucia cóż pod koniec książki mnie zaskoczyło, ponieważ nie podejrzewałam go o coś TAKIEGO. Potem szczerze go znienawidziłam, ale po jakimś czasie zrobiło mi się go zwyczajnie szkoda. Wydawał mi się trochę zagubiony, oszukany, ale zupełnie nieświadomy tego, że jest wykorzystywany. Dowiecie się dlaczego darzę go tak sprzecznymi uczuciami, gdy sięgniecie po książkę, bo naprawdę warto :)

Moja ocena: 10/10 (zaszalałam xd)

Polecam każdemu, pomysł ciekawy, opisy niezłe, dialogi raczej przemyślane. Książka jest bardziej o dziewczynie, która kochała brata i chce go pomścić, której przekonania niemal z dnia na dzień zostają zburzone i o chłopcu, który odda wszystko za tych, których kocha, jest gotowy do poświęceń, ale cały świat czasem staje mu na drodze niż o tym, kto się w kim zakochał, choć wątek miłosny jest według mnie dobrze poprowadzony :)

Nie wiem jakiej książki będzie dotyczyła następna recenzja, mam ich kilka a zawsze pojawia się u mnie problem i odwieczne pytanie : Od której zacząć? :) Tak więc niczego nie obiecuję, czekam na Wasze opinie, może ktoś z Was czytał „Rebelianta” i myśli podobnie? A może ma zupełnie odmienne zdanie? ;) Mam nadzieję, że się podobało. Do napisania! :)


piątek, 1 listopada 2013

O czym napisać?

Potrzebuję Waszej drobnej pomocy :D Cóż, poradzę sobie bez niej, ale trochę to potrwa, a ja zazwyczaj wybieram najkrótszą drogę, więc... Liczę na Was xd Chcę rozszerzyć punkt "o mnie" i coś o sobie napisać... Ale nie do końca wiem co... Nie jestem nikim ciekawym i chciałam Was poprosić byście napisali, co mam tam zemścić. No wiecie, piszecie np. że powinnam napisać o tym do jakiej szkoły chodzę (w sensie gimnazjum, liceum itp, nie dokładnie, głupia nie jestem), jakie książki czytam, co lubię itp... Bardzo by mi się to przydało, więc z góry dziękuję, Wasza pomoc będzie nieoceniona :)